Leasing, który zjadał firmę
Ukryta pułapka w umowie
Wyjście bez strat

Początek historii

„To już tonie” – powiedziała mi w pierwszym zdaniu.
I miała rację.

Marta prowadziła firmę od lat. Wiedziała, czym są ryzyko i odpowiedzialność.

Ale tym razem nie chodziło o rynek.

Chodziło o jedną umowę. Leasing maszyny budowlanej, która ciągle się psuła.

Każda awaria kosztowała ją tysiące. Nikt nie chciał słuchać.

Sytuacja początkowa

Co zrobiłam?

Nie zawsze trzeba walczyć.
Czasem trzeba tylko zobaczyć to, czego inni nie dostrzegli.

Ta sprawa pokazała, że nawet najbardziej precyzyjnie skonstruowana umowa może mieć słaby punkt.

Trzeba tylko wiedzieć, gdzie go szukać.

Masz podobną umowę?

Jeśli czujesz, że coś w Twojej umowie nie gra – nie czekaj, aż zniszczy Twoją firmę.
Zadziałaj zanim temat wymknie się spod kontroli.

Przewijanie do góry